Dzisiaj chcę się Wam pochwalić zmianami w jadalni. Nasz dom, jak wiecie jest cały czas w fazie "wewnętrznych dekoracji" - coś mi się wydaje, że to faza stała i będzie trwała "zawsze".
Tym razem przyszedł czas na jadalnie. Wiem, wiem, że miała być skandynawska sypialnia i taka sama łazienka ale niestety do zmian w jadalni zmusiło mnie trochę życie. A w zasadzie 4 letni syn i białe pokrowce na krzesłach. Niestety to był duet, który nie potrafił ze sobą współpracować :) Po 5 praniach pokrowce powiedziały "dość" i odeszły... Tak więc Jadalnia wołała o pomoc.
I oto efekty pracy :)
Jadalnie w świetle dnia - pochmurnego ale jednak dnia :)
I zdjęcia wieczorne, dzisiejsze. Latarenka dostała mini wianek z serduch (materiał wykorzystany również na obicia) i sznurka.
I teraz już muszę zabrać się za sypialnie :)
Słonecznej niedzieli!
Fajnie to wygląda :)tak to bywa z maluchami ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
Ślicznie:) To niesamowicie jak wiele dają dobrze dobrane dodatki, cudnie:)
OdpowiedzUsuńHej! U mnie na krzesłach są czarne pokrowce, ale to też nie jest gwarancją - wszelkie ślady łapek czterolatka i półtoraroczniaka są natychmiast widoczne. :-) Bardzo ciekawy ten wzór, nie do spotkania w standardowych sklepach. :-)
OdpowiedzUsuńJa marzę o biało-czarnej kuchni właśnie (dopóki żadne łapki nie będą dawały się we znaki). Urzekła mnie latarenka. Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuń